Nie wierzyłam
własnym oczom, że to się dzieje naprawdę. Stałam dłuższą chwilę w bezruchu i
nie wiedziałam, co powiedzieć; nie wiedziałam, co zrobić – zostać, czy uciekać?
Stał przede mną we własnej osobie - pewny siebie, z szyderczym uśmiechem
przyklejonym na twarzy. Mierzyliśmy się przez jakiś czas wzrokiem, wzrokiem, od
którego biła wrogość, nienawiść i żal.
- Zobaczyłaś
widmo? – podszedł do mnie i spojrzał dumnie.
- Tak prawie.
- Och, jakże
mi przykro.
- A więc to
jest ten nowy klub imprezowy, Kasiu, tak? – zwróciłam się do dziewczyny. -
Nieźle to sobie wykombinowaliście. – Swoją drogą, nigdy w życiu nie przeszłoby
mi przez myśl, że ona mogłaby wywinąć mi taki numer! A uważałam ją za naprawdę
fajną kumpelę. Jak bardzo się myliłam…
- Magda,
Magda… Nic się nie zmieniłaś. Gdybyś była odrobinę mądrzejsza i spostrzegawcza,
domyśliłabyś się, co się dzieje. Trzeba myśleć głową, a nie tylko dupą. –
zripostował Darek w imieniu Kaśki, jakby ta zapomniała nagle języka w gębie.
- Przepraszam,
a kto według Ciebie myśli dupą?
- No przecież
nie ja. To Ty weszłaś temu Bartmanowi do łóżka tylko po to, żeby się ustawić i mieć kasy jak lodu.
- Jak śmiesz
coś takiego w ogóle mówić?! Pogrzało Cię już do reszty?! – zirytowałam się, chcąc
wymierzyć temu frajerowi zasłużonego gonga. Niestety, byłam zbyt słaba, by się
z nim równać. Odepchnął mnie z podwojoną siłą, aż odbiłam się o twarde jak
kamień brzuchy dwóch wyrośniętych, przypakowanych karków.
- Myślisz, że
ktoś Ci uwierzy w tę bajeczkę, że zakochałaś się, i to z wzajemnością!, w tym
siatkarzyku? Pfff… głupich ludzi szukasz chyba.
- Nikogo nie
szukam, bo nikomu nie muszę niczego udowadniać, a w ogóle, to gówno powinno Cię
obchodzić moje życie prywatne. Miałeś swoją szansę i jej nie wykorzystałeś,
więc teraz ode mnie wara! - wysyczałam przez zęby, nie szczędząc
„serdeczności.”
- Mówiłem Ci
już kiedyś, że jesteś piękna, gdy się złościsz? – powiedział opanowanym tonem
zupełnie nie na temat.
- Wiele rzeczy
mi mówiłeś, wiele rzeczy obiecywałeś, a jak zwykle nic z tego nie wyszło.
- Zbyt wiele
ode mnie wymagałaś.
- Człowieku,
czy Ty słyszysz, co Ty mówisz? Zdradziłeś mnie, prawie na moich oczach, a teraz
będziesz się wypierał wszystkiego i jeszcze masz czelność powiedzieć, że ja
miałam wygórowane wymagania?
- Nie wymyślaj.
Ubzdurałaś sobie coś w tej swojej głupiej głowie i myślisz, że ktoś Ci w to
uwierzy?
- Prędzej
uwierzą mi, niż Tobie. Jesteś śmieciem, zwykłym śmieciem.
- Hola, hola,
Laleczko, ostrożnie dobieraj słowa.
- Darek, do
jasnej cholery, powiesz mi w końcu, o co tutaj chodzi?!
- Zaraz się
dowiesz, siadaj.
- Nie mam
czasu, ani ochoty na jakieś pogawędki, a już tym bardziej z Tobą.
- Aleś się
zrobiła niecierpliwa, nie poznaję Cię… Po co te nerwy, Kwiatuszku? – wyciągnął
rękę, by musnąć mój policzek.
- Po pierwsze:
nie dotykaj mnie. – w porę chwyciłam jego dłoń i uniknęłam bliższej styczności.
– Po drugie: nie mów tak do mnie.
- A po
trzecie? – zapytał kpiąco.
- Po trzecie:
odczep się ode mnie raz na zawsze i daj mi święty spokój!
- To nie
będzie takie proste, Maleńka.
- Niby
dlaczego?
- Jesteś mi
potrzebna.
- Co mam
zrobić? Wyprać Ci skarpetki, czy uprasować koszulę? A może umyć auto i
posprzątać w garażu? Dobre czasy się skończyły, nie jestem Twoją służącą!
- Nieładnie. Nieładnie
się zachowujesz, Skarbie.
- Pytam się
ostatni raz, czego chcesz?! – fuknęłam ze złością, opierając energicznie ręce
na blacie biurka.
- Pamiętasz
jak zajmowałem się narkotykami?
- Nie da się
tego zapomnieć. – wywróciłam oczami.
- No właśnie,
bo widzisz, potrzebuję kasy, żeby spłacić swój dług. Nabrałem towaru od jednego
dealera i muszę mu oddać, a nie mam z czego.
- I ja mam Ci
w tym pomóc? Chyba upadłeś na głowę. – podniosłam się gwałtownie, chcąc uciec z
tego przeklętego miejsca. Niestety kolesie „z ochrony” chwycili mnie w pasie,
przerzucili przez ramię i postawili z powrotem przed moim byłym.
- Ten cały
siatkarzyk, Bartman, ma na Ciebie zły wpływ, wiesz? – drwił. – Rozpuścił Cię
jak dziadowski bicz.
- Jeszcze
słowo i pożałujesz.
- No i co mi
zrobisz? Uderzysz mnie? – prychnął ze śmiechu i rozsiadł się wygodnie na fotelu,
zakładając ręce za głowę.
- Nie
dostaniesz ode mnie nawet złotówki.
- Myślę, że
jak zaraz Ci coś pokażę, to zmienisz zdanie. – spojrzałam na niego
zdezorientowana, a on? On był pewny siebie, jak nigdy dotąd.
Chwycił w rękę
pilota, nacisnął jeden z licznych guziczków, po czym na ekranie telewizora
znajdującego się w kącie pomieszczenia, zaczęły się pojawiać moje zdjęcia.
Zdjęcia zrobione na uczelni, na różnych imprezach, na ulicy, w pracy, z
dziewczynami, z Arkiem, no i ze Zbyszkiem…
- Boże… -
wydukałam prawie bezgłośnie, trwając w pełnym osłupieniu.
- A nie
mówiłem?
- Skąd to
masz? Śledzisz mnie?
- Ja, nie. Moi
ludzie, owszem.
- Po co Ci to?
Chcesz mnie wziąć na litość?
- Jak widzisz,
wiem wszystko, co się u Ciebie dzieje. Nic nie umknęło mojej uwadze. Wiem,
gdzie i kiedy wychodzisz, o której masz zajęcia, treningi; wiem, kiedy jedziesz
do domu do Konina, kiedy spotykasz się z tym, pożal się Boże, atakującym.
Jestem jak cień – nigdy się ode mnie nie uwolnisz, ja zawsze będę za Twoimi
plecami. – zaśmiał się pod nosem i mrugnął do mnie okiem.
- Nudzi Ci
się? Nie masz co robić, tylko prowadzisz monitoring życia innych ludzi?
- Jak się ma
takich świetnych informatorów jak Kaśka, to newsy mam dostarczane bez
wychodzenia z domu.
- Jesteś chory
psychicznie.
- Ja? Chory?
Psychicznie? Ależ skąd! Siedzisz przed najbardziej opanowanym i najbardziej
normalnym facetem na świecie. – wypiął dumnie pierś i przybrał minę
największego cwaniaka we wszechświecie.
- I tu bym
polemizowała. Darek, to, co robisz, nie jest normalne.
- Nie dyskutuj
ze mną i przestań filozofować! Radzę Ci szykować kasę.
- Po moim
trupie. Już Ci powiedziałam, że nie dostaniesz ode mnie ani grosza. Sam się w
to gówno wpakowałeś, to teraz sam się z niego wydostań! – wrzasnęłam i
energicznie poderwałam się z krzesła, by opuścić to pomieszczenie jak
najszybciej. Niestety, znów bezskutecznie.
- Nigdzie nie
pójdziesz. – Kaśka złapała mnie za ramię i nagle przyłączyła się do rozmowy.
- Albo mi
pomożesz, albo…
- Albo co?! –
zapytałam zirytowana.
- Albo to… -
znów przycisnął jedno z wypukleń na pilocie, a w telewizorze ukazał się filmik.
Oniemiałam. To
była moja siostra, moja mała Wiktoria. Bawiła się z koleżankami na placu zabaw
przy szkole, śmiała się, wygłupiała; była taka radosna i wesoła… Teraz zdałam
sobie sprawę z tego, jak bardzo za nią tęsknię i jak bardzo mi jej brakuje.
- Chcesz, żeby
coś jej się stało?
Zamarłam. Jak
Boga kocham, zamarłam. Moje ciało przeszedł dreszcz, nogi stały się miękkie jak
z waty, a przez głowę przebiegło momentalnie stado dzikich, czarnych wersji
scenariuszy.
- Spróbuj ją
dotknąć, a nie ręczę za siebie!
- Będzie kasa,
będzie Wika.
- Słucham?! Co
to znaczy: „będzie kasa, będzie Wika?!”
- A podobno to
kobiety są rozumniejsze od mężczyzn… Jak dasz mi kasę, to ja wtedy dam Ci
siostrę, proste.
- Co?! Porwałeś
ją?! Gdzie ona jest?!
- W bezpiecznym
miejscu. – mruknął, spoglądając na jednego ze swoich współtowarzyszy.
- Ty
przebrzydła, podła świnio! – zebrałam wszystką ślinę, jaka tylko wypełniała
moją jamę ustną i splunęłam Darasowi prosto w twarz. On tylko delikatnie otarł
lepki śluz mojego DNA, zbliżył się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość i
popatrzył srogo.
- Nigdy.
Więcej. Tego. Nie rób. – wyartykułował powoli, a chwilę później wymierzył mi
cios prosto w policzek.
- Popierdoliło
Cię już do reszty? – zapytałam, kiedy otrząsnęłam się po tym boksie.
- Uspokój się,
dziwko! – krzyknął tak głośno, że aż poczułam siarki na całym ciele.
- Daro, nie
tak ostro. – upomniała go stojąca obok Katarzyna.
- Stul pysk,
nie Ty tu rządzisz! – zripostował jej ostro.
- Ile. –
odezwałam się, bardziej w trybie oznajmującym, niż pytającym, ocierając okrwawioną
wargę.
- Piętnaście
tysięcy. Euro. – odrzekł stanowczo, a mi aż żołądek podskoczył do gardła.
Poczułam, że cała krew odpłynęła mi z twarzy, zabielając każdy milimetr jej
powierzchni.
- Nie
dysponuję taką kwotą.
- Twój
wspaniały chłopak nie daje Ci kieszonkowego?
- Nie bądź
śmieszny…
- To Ty nie
bądź śmieszna! Życie siostry jest dla Ciebie nic nie warte?
- Powiedz mi,
czym Ci zawiniło to małe, bezbronne dziecko? Zrobiła Ci coś kiedyś? – nie odpowiedział.
– No właśnie.
- Zamknij się.
Musiałem mieć jakąś przynętę.
- Możesz mnie wziąć
na zakładniczkę, ale ją zostaw w spokoju! – wykrzyczałam przez łzy.
- Nie ma tak
dobrze, to ja tutaj dyktuję warunki, a Ty masz mi być posłuszna.
- A jeśli nie
będę?
- To wtedy będziesz
mogła pożegnać się raz na zawsze ze swoją siostrzyczką.
- Nie
zrobiłbyś tego. – pociągnęłam nosem, ocierając spływające łzy z policzka.
- Zależy o czym
myślisz. Zabić bym nie zabił, ale istnieje przecież wiele innych skutecznych
metod pozbywania się bachorów.
- Darek, co Ty
chcesz zrobić? – wtrąciła się Kaśka, która z każdą kolejną minutą wydawała się
być coraz bardziej przejęta.
- Gdybym Ci
powiedział, musiałbym Cię zabić, a tego chyba oboje nie chcemy, prawda? –
podszedł do niej i niemal wyszeptał do ucha.
- Zbliż się do
Wiktorii choćby na milimetr, a nie odpowiadam za swoje czyny! – podniosłam głos,
myśląc, że moje ostre słowa wzbudzą w nim litość i zmieni zdanie, co do
więzienia mojej małej Kruszynki.
- Madziu, nie
współpracujesz ze mną. – pochylił się nade mną i patrzył prosto w oczy. – Ja Ci
mówię o głównym problemie, a Ty zmieniasz temat, obracasz kota ogonem…
- Powiedziałam
Ci już, że nie mam takich pieniędzy. Skąd mam je wziąć?!
- Nie wiem, to
już Twój problem. – odpowiedział z kpiną i oddalił się w kierunku drzwi. –
Tymczasem koledzy zaprowadzą Cię do Twojego chwilowego „pokoju”.
- Tak jest,
szefie. – szerokokarczni odpowiedzieli zgodnie chórem, wzięli mnie pod boki i
ustawili do wyjścia.
- Będziesz mogła
poważnie się nad tym wszystkim zastanowić. Masz czas do jutra. – oznajmił zimnym
tonem. - A, zapomniałbym. Kasiu, zabierz naszej przyjaciółce torebkę. Niech nie
myśli, że będzie mogła komunikować się ze światem. – uśmiechnął się półgębkiem
i zniknął.
***
To już
naprawdę końcówka, jeszcze tylko trzy i przestaję Was męczyć tą historią, bo wiem,
że ciągnie się jak flaki z olejem.
Przepraszam,
że dziś praktycznie same dialogi, ale Lena i Dariusz dawno ze sobą nie
rozmawiali i musieli sobie wyjaśnić parę rzeczy. :]
Zaskoczone takim obrotem spraw? Strach pomyśleć, co będzie dalej…
Zaskoczone takim obrotem spraw? Strach pomyśleć, co będzie dalej…
Wiem, że mam
zaległości, powoli wszystko nadrabiam.
ME za nami,
teraz czekam na PlusLigę i SuperPuchar w Pozku. <3
Ściskam Was
serdecznie i całuję, Patka. :*